Rząd USA pozwał giganta. Chodzi o nielegalne praktyki

2024-03-22 11:06:36(ost. akt: 2024-03-22 11:11:48)
Zdjęcie jest ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: PAP

Federalny resort sprawiedliwości (DOJ) oraz 16 prokuratur stanowych złożyły w czwartek pozew przeciwko koncernowi Apple, zarzucając mu zmonopolizowanie rynku smartfonów i dławienie konkurencji. Prokuratura twierdzi, że praktyki Apple podnoszą ceny dla konsumentów, utrudniają zmianę telefonów na aparaty innych firm i uderzają w gospodarkę USA.
Złożony w czwartek w sądzie w New Jersey pozew zarzuca Apple, że ma pozycję monopolisty na rynku smartfonów i od lat stara się ją utrzymać, używając do tego "szerokich, trwałych i nielegalnych działań".

— Zamiast odpowiadać na zagrożenia ze strony konkurentów poprzez oferowanie niższych cen smartfonów dla konsumentów czy lepszej monetyzacji dla twórcow aplikacji, Apple stawiał im czoła, nakładając serię zmieniających się zasad i restrykcji w swoim App Store i porozumieniach z twórcami aplikacji, które pozwalały Apple wymuszać wyższe opłaty, ograniczać innowacje, oferować mniej bezpieczne lub gorsze doświadczenia użytkownikom i dławić konkurencyjne alternatywy — napisano w pozwie.

Prokurator generalny Merrick Garland podkreślił na konferencji prasowej, że jego resort nie wnosiłby pozwu, gdyby nie był pewny wygranej. Zaznaczył przy tym, że jest on oparty na wieloletnich i utrwalonych wzorach zachowań firmy, a także jej wewnętrznych dokumentach i korespondencji. Prokuratorzy przytaczają m.in. SMS wysłany w 2010 r. przez jednego z dyrektorów Apple do ówczesnego szefa koncernu Steve'a Jobsa, zwracający uwagę na reklamę czytnika i aplikacji do e-booków Kindle, pozwalającego na czytanie książek zarówno na iPhone'ach, jak i urządzeniach opartych na systemie Android. Jobs miał odpowiedzieć, że Apple zmusi twórców aplikacji do używania systemu płatniczego Apple, by zatrzymać ich oraz użytkowników w ekosystemie firmy.

Garland i inni prokuratorzy podkreślali, że smartfon stał się niezbędnym urządzeniem w życiu, a iPhone'y stanowią niemal 70 proc. takich urządzeń posiadanych przez Amerykanów.

— Działania Apple skutkowały mniejszą konkurencją, by zmniejszyć ceny smartfonów dla amerykańskich konsumentów. W rezultacie konsumenci płacą więcej za dobra cyfrowe, usługi czy subskrypcje. Użytkownicy smartfonów tracą nowe innowacyjne i bezpieczniejsze opcje, które redukują potrzebę pozyskiwania drogiego sprzętu — powiedział wiceszef resortu sprawiedliwości Jonathan Kanter, stojący na czele antymonopolowego oddziału prokuratury federalnej.

Rzecznik koncernu Fred Sainz powiedział w oświadczeniu, że pozew "myli się co do faktów i co do prawa". Zapowiedział, że firma będzie mocno się przed nim bronić.

— Ten pozew zagraża temu, kim jesteśmy, i zasadom, które odróżniają produkty Apple na ostro konkurencyjnych rynkach — oświadczył.

Dodał, że sukces pozwu może ograniczyć zdolności firmy, by "tworzyć taki rodzaj technologii, jakiego ludzie oczekują od Apple - gdzie sprzęt, oprogramowanie i usługi się ze sobą łączą".

Czwartkowa skarga nie jest pierwszą wymierzoną przeciwko koncernowi z Cupertino w Kalifornii, lecz jest największą i najszerszą. Wcześniej spółka była w stanie wygrać z pozwem producenta gier komputerowych Epic Games, który zarzucał jej zmonopolizowanie kategorii sklepów z aplikacjami, choć sąd uznał ją za winną praktyk antykonkurencyjnych związanych z systemem płatności Apple. W marcu Komisja Europejska nałożyła na koncern karę w wysokości 1,8 mld euro za uniemożliwianie muzycznym serwisom streamingowym informowania użytkowników o opcjach tańszych płatności poza aplikacją App Store.

Apple jest już kolejnym technologicznym gigantem pozwanym przez obecną administrację USA w związku z zarzucanymi im praktykami antykonkurencyjnymi. W ub.r. prokuratura federalna pozwała Google'a w związku z jego pozycją monopolisty na rynku reklam cyfrowych, a Federalna Komisja Handlu (FTC) złożyła skargi przeciwko Amazonowi oraz Meta, oskarżając je o nielegalne utrzymywanie pozycji monopolistów w obszarach e-commerce i mediów społecznościowych.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)