Joanna Rodowicz: Domyślałam się, co czuła Mława, gdy tu dotarła

2024-02-26 16:43:59(ost. akt: 2024-02-26 13:49:29)

Autor zdjęcia: MDK w Mławie

W Miejskim Domu Kultury w Mławie, podczas wieczoru autorskiego, Joanna Rodowicz prezentowała swoją publikację „Legenda o Mławie”, wydaną dzięki wsparciu finansowemu samorządu Miasta Mława. Z artystką rozmawiamy o pracy nad książką i jej genezie.
- Skąd pomysł na publikację? Do kogo jest ona adresowana?
- Pomysł zilustrowania mławskiej legendy wypłynął od pani dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Mławie Marii Świtoń, która pomyślała, że skoro ma już konstrukcję teatrzyku dla dzieci, przydałaby się też miejscowa legenda w obrazkach. Ja już przenosiłam się z Kosin i urządzałam w Ciechanowie. Szukając materiałów źródłowych, zdziwiłam się, że jest ich tak mało i są niezbyt atrakcyjne w formie, aby móc je bezpośrednio użyć dla przedszkolaków. Teatrzyk dla przedszkolaczków musi mieć czytelny obrazek i krótki opis w dwóch, trzech zdaniach, aby dzieci to przyswoiły. Powstała taka wersja i mam nadzieję, że posłuży mławskim maluszkom. Biblioteka ma w swoich zadaniach propagowanie książek dla dzieci, jak również krzewienie informacji o rodzimej kulturze. Gdy wszystko już wykonałam, patrząc na komplet, pomyślałam sobie: dlaczego nie ma jeszcze takiej książeczki? I natychmiast usiadłam i napisałam tekst w innej, rozszerzonej formie, tak aby był ciekawszy i wplotłam do niego fragmenty własnych doświadczeń. Nie wyobrażam sobie, żeby osoby wychowujące dzieci w wieku 3-10 lat nie były zainteresowane takimi treściami. Wielokrotnie pytano mnie, jak nauczyć dzieci patriotyzmu. Właśnie tak. Dobrać właściwe, ciekawe książeczki od najmłodszego, ciekawie je przeczytać i podsunąć dziecku kolejne, których jest wiele, tylko trzeba poprosić o właściwe, na przykład w bibliotece.
Obrazek w tresci

- Jak Pani wspomina pracę nad książką? Czy było to wymagające zadanie?
- Pomyślałam sobie, że ja też, tak jak kiedyś Mława, przyjechałam z innego, warszawskiego świata w poszukiwaniu miejsca do życia związanego z zawodem mojego męża. Sama przeżywałam wiele problemów na nowym terenie, jednak ponad dwadzieścia lat pozostałam koło Mławy. Nauczyłam się upraw, rozpoznawania ziół i ich wykorzystywania, hodowałam kozy i robiłam sery, przetwory, miałam kury, gęsi, kaczki, perliczki. Dużo się nauczyłam. Domyślałam się, co czuła Mława, gdy tu dotarła, bo dla mnie, gdy tu przybyłam ze środka Warszawy, było to tak, jakbym cofnęła się do innej, nieznanej mi epoki.
Obrazek w tresci

- Jakie oblicze legendarnej Mławy poznaje czytelnik Pani publikacji?
- Chciałam przedstawić Mławę nie jako „Bagienną pannę” otoczoną duszkami, bo to treści na następną wersję, ale jako ciepłą, mądrą i dobrą kobietę. Musiał być bardzo istotny powód, skoro ta nazwa pozostała. Nie łączę jej imienia z mułem, bo niewiele osób wie, co to jest muł i że nie jest to słowo obraźliwe. Zależało mi na tym, aby dziecko, czytając czy słuchając tej książeczki, pozostało emocjonalnie związane z bohaterką, jednocześnie utożsamiając się ze swoim miejscem na ziemi, miastem Mława.
Obrazek w tresci

ROZMAWIAŁ KRZYSZTOF NAPIERSKI

Publikacja „Legenda o Mławie” została wydana dzięki wsparciu finansowemu samorządu Miasta Mława w ramach otwartego konkursu ofert na realizację zadań publicznych w zakresie upowszechniania kultury w 2023 r.