Protesty rolników poparte przez sejmowe kluby parlamentarne
2024-02-22 19:18:36(ost. akt: 2024-02-22 19:22:16)
Podczas czwartkowej sejmowej debaty na temat sytuacji w rolnictwie przedstawiciele wszystkich klubów parlamentarnych poparli protesty rolników. Posłowie wskazywali także na konieczność wprowadzenia ograniczeń w napływie ukraińskich towarów żywnościowych na polski rynek.
Podczas czwartkowej sejmowej debaty na temat sytuacji w rolnictwie przedstawiciele wszystkich klubów parlamentarnych poparli protesty rolników. Posłowie wskazywali także na konieczność wprowadzenia ograniczeń w napływie ukraińskich towarów żywnościowych na polski rynek.
W czwartek w Sejmie minister rolnictwa Czesław Siekierski przedstawił informację ws. działań rządu w związku z protestami rolników. Po wystąpieniu ministra w Sejmie odbyła się debata. Przedstawiciele wszystkich klubów poselskich w Sejmie podkreślali, że protesty rolników są słuszne i że znaleźli się oni w dramatycznej sytuacji.
„Problem stworzyła Unia Europejska – to partie, które są obecnie w polskim rządzie, wtedy decydowały, aby zwolnić Ukrainę z cła i żeby otworzyć granicę na ukraińskie towary” – mówił w imieniu Klubu Parlamentarnego poseł Robert Telus.
Przypomniał, że Polska stworzyła koalicję 5 krajów, które walczyły o zamknięcie granic i że „nam się udało -2 maja UE wprowadziła zakaz importu dla 4 zbóż”.
„Ale długo to nie wytrzymało, 15 września znowu polityka przeważyła. Grupy Webera, Timmermansa, klimatyczne spowodowały, że otworzyli granicę. Ale polski rząd był twardy, wprowadziliśmy embargo na 4 zboża i produkty zbożowe” – mówił Teuls.
Poseł, który był ministrem rolnictwa w rządzie Mateusza Morawieckiego przypomniał, że rolnikom została udzielona pomoc w formie dopłat do zbóż, do kukurydzy, do malin, do nawozów. „To było 10 mld zł, o których, jak mówią rolnicy, pozwoliło im przetrwać” – stwierdził Robert Telus.
Wezwał rząd do wprowadzenia podobnego programu, mówiąc, że „to jest dopłata +, możecie się z tego śmiać, ale wprowadźcie to”. Zarzucił także Radzie Ministrów, że nie został złożony wniosek do Komisji Europejskiej o zgodę na wypłatę pomocy dla polskich rolników.
„Jak pójdziecie w licencję, to będzie wielki błąd. To, co będzie wwożone, będzie ustalane w Kijowie. W Kijowie jest wojna, jest wielka korupcja, to oni będą decydować, jakie produkty będą mogły wjeżdżać. Trzeba zbudować narzędzia, dzięki którym produkty ukraińskie będą jechać do Afryki, do krajów arabskich” – powiedział Telus.
Wypowiadająca się w imieniu Klubu Parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej Małgorzata Gromadzka stwierdziła, że obecnie rolnicy nie wiedzą nie tylko, za ile sprzedadzą swoje produkty, ale czy w ogóle je sprzedadzą. Przypomniała, że problem z napływem produktów żywnościowych z Ukrainy do Polski utrzymuje się od 2 lat.
„Chcielibyście wmówić, że to wina Tuska, ale nikt wam nie uwierzy” – powiedziała Małgorzata Gromadzka zwracając się do posłów PiS. – „Najpierw otworzyliście granicę, aby ją zamykać po kilku miesiącach, czy też żeby udawać, że je zamykacie. Bez sprzeciwu przyjęliście zapisy unijnego Zielonego Ładu” – mówiła.
Stwierdziła, że nie doszło do rozbudowy infrastruktury polskich portów, aby mogły one obsłużyć więcej tranzytu ukraińskich produktów żywnościowych, pytała, „gdzie są szczelne korytarze, służące do tranzytu, ile powstało elewatorów i baz przeładunkowych, ile środków z UE na te cele pozyskaliście?”.
„Jaki system nadzoru transportu zbudowaliście, że tyle spółek może kupić zboże z Ukrainy? Komu zależało na tym, aby system kontroli był dziurawy jak szwajcarski ser”? – pytała posłanka Gromadzka. – „Dobiliście transportowców i rolników Zielonym Ładem. To program, który powstał na Nowogrodzkiej (ulica w Warszawie, przy której ma siedzibę PiS – PAP) i został przeniesiony poziom unijny” – dodała.
Powiedziała, że uszczelnienie nadzoru nad przepływem towarów ukraińskich przez granicę i następnie ich tranzyt przez Polskę „wymaga wprowadzenia zintegrowanego systemu i jego weryfikacji, co wymaga dłuższego czasu”. Zapowiedziała także działania, polegające na zmianie w Zielonym Ładzie, mającej na celu odejście od zapisanej w niej redukcji wykorzystania środków ochrony roślin i rezygnacji z obowiązku ugorowania 4 proc. ziemi rolnej. Wskazała, że został podtrzymany zakaz importu m.in. zbóż i słonecznika.
„KP KO będzie zabierał o jak najszybsze rozwiązanie postulatów protestujących rolników” – powiedziała posłanka KO i dodała, że klub będzie także wspierał działania ministra rolnictwa.
Poseł Marcin Skonieczka, który przemawiał w imieniu Klubu Parlamentarnego Polska 2050 Trzecia Droga, ocenił, że sytuacja w rolnictwie to „efekt nieudolnych rządów PiS w ostatnich 8 latach i złych decyzji, podejmowanych od 2019 r. przez komisarza ds. rolnictwa Janusza Wojciechowskiego”. Dodał, że „kumulacja tych złych decyzji nastąpiła w 2022 r.”.
„Wtedy to polski rząd powiedział, że trzeba pomóc Ukrainie, ale wprowadził Polaków w błąd, mówiąc, że będzie tranzyt i że ukraińskie zboże popłynie za granicę. Przez rok wpłynęło do Polski 4 mln ton zboża z Ukrainy, ale wywiezionych zostało tylko 700 tys. ton. To, co zostało w Polsce, według raportu Najwyższej Izby Kontroli, stanowiło ok. 10 proc. rocznej produkcji, to było duże zakłócenie na rynku produktów rolnych” – stwierdził Marcin Skonieczka.
Dodał, że efektem był spadek cen produktów rolnych przy jednoczesnym systematycznym wzroście kosztów produkcji.
„Starty rolników są trudne do odrobienia, nowy rząd musi uszczelnić tranzyt zboża, aby nie trafiało ono na polski rynek, trwają negocjacje z Ukrainą” – powiedział poseł Polski 2050 TD. – „Pomaganie Ukrainie jak najbardziej, ale nie możemy pomagać kosztem polskich rolników” – dodał.
Zdaniem posła Mirosława Maliszewskiego z Polskiego Stronnictwa Ludowego Trzecia Droga, jedną z przyczyn problemów jest polityka europejskiego Zielonego ładu.
„Polityka Janusza Wojciechowskiego, którą rolnicy odebrali jako wotum nieufności w stosunku do nich, skoro im się mówiło, jak stosować środki ochrony roślin, jak ugorować, to odebrali to jako atak na siebie” – mówił Mirosław Maliszewski. – „Zielony ład to powtórka z Piątki dla zwierząt, która w Polsce nie znalazła poparcia, więc przenieśliście to do UE jako Zielony ład” – dodał.
Kolejnym źródłem problemów, według posła PSL, było otwarcie granicy z Ukrainą i zniesienie kontyngentów na import towarów żywnościowych z tego kraju.
„Doprowadziliście do tego, że te firmy bankrutują, padają, za chwilę wyjdą w formie przetargów na rynek – i kto je przejmie? Doprowadziliście do tego, że będzie prywatyzacja bis” – stwierdził.
Zarzucił przedstawicielom PiS, że embargo zostało wprowadzone tylko dlatego, że zbliżały się wybory.
„Gdybyście dbali o rolników, tobyście nie zgodzili się na otwarcie UE na towary z Ukrainy” – powiedział.
Mówił także, że obecnie nie jest łatwo uzyskać zgodę na embargo, bo musi się na nie zgodzić cała UE. Jednocześnie zwrócił uwagę, że istnieje instrument, z którego można skorzystać.
„Jeśli jakiś kraj ma do czynienie z załamaniem rynku albo przewiduje załamanie, to może wprowadzić ograniczenie w imporcie. I to jest rozwiązanie, które pozwoli chronić polski rynek” – stwierdził poseł Maliszewski.
Zarzucił posłom PiS, że doprowadzili "do tego, że bezradni rolnicy są wykorzystywani do tego, aby niszczyć relacje z Ukrainą”.
„Doprowadzimy do tego, że poprawimy sytuację polskich rolników, uratujemy przyszłość gospodarstw i postaramy się zniwelować wasze wieloletnie zaniedbania” – zadeklarował Mirosław Maliszewski.
Poseł Tomasz Tomaszewski, który wystąpił w imieniu Klubu Parlamentarnego Lewicy, powiedział, że jedną z przyczyn sytuacji w rolnictwie jest decyzja UE o zaoferowaniu Ukrainie eksportu produktów rolnych przez terytorium unijne i zniesienie limitów m.in. na ukraińskie zboża, kukurydzę, rzepak i słonecznik. Przypomniał także wypowiedź byłego ministra rolnictwa w rządzie PiS Henryka Kowalczyka, który w sierpniu 2022 r. radził, aby nie sprzedawali zbóż, bo potem one zdrożeją.
„W trakcie kampanii PiS wprowadził embargo jednostronne, które okazało się dziurawe i nieskuteczne. Obecnie tona pszenicy kosztuje od 600 do 700 zł. Nawozy i środki do produkcji rolnej są bardzo drogie. Izby rolnicze i banki spółdzielcze mówią o problemach z kredytowania rolnictwa, co wynika z zapisów w ustawie o pożyczce lombardowej” – powiedział Tomaszewski.
Powiedział, że protestujący żądają odejścia do Zielonego ładu i wypracowania nowej wspólnej polityki rolnej oraz, że chcą zakazu wwożenia produktów z Ukrainy i ceł na te produkty. „Opowiadamy się za pilnym dialogiem z reprezentacją protestujących rolników” – mówił poseł Lewicy i powiedział, że minister rolnictwa Czesław Siekierski zapowiedział, że do takich rozmów ma dość w przyszłym tygodniu. – „Oczekujemy rozmów z Ukrainą” – dodał.
Powiedział, że Lewica oczekuje od rządu szybkiej wypłaty dopłat, zwiększenia dodatkowej pomocy dla rolników i grup producenckich, że domaga się sprawnego wprowadzenia pomocy dla producentów kukurydzy oraz wypłaty pomocy suszowej, przy czym zaznaczył, że „dobrze byłoby, aby funkcjonowała pomoc dla gospodarstw, gdzie szkody suszowe były poniżej 30 proc.”. Stwierdził, że Lewica chce także szybkiego wznowienia „2-proc. kredytów płynnościowych” oraz „usunięcia przeszkód prawnych”, które utrudniają kredytowanie rolników. Stwierdził także, że koniecznie jest uproszczenie programów wykorzystania OZE w rolnictwie oraz poprawa efektywności energetycznej gospodarstw.
„Martwi nas fakt, że bez konsultacji ze środowiskiem łowieckim jeden z resortów mówi, że ma własne pomysły, przez co myśliwi protestują razem z rolnikami” – stwierdził poseł Lewicy. – „Sytuacja jest nadzwyczajna, trzeba dążyć do porozumienia i do rozwiązania problemów, jakie zgłaszają rolnicy, to jest w interesie nas wszystkich” – dodał.
Zapowiedział, że Lewica będzie wspierać „wszystkich, którzy będą dążyć do rozwiązania problemów”. Podkreślił także, że konieczne jest przywrócenie zaufania do służb, które pracują na granicy, bo ocenił, że rolnicy takiego zaufania nie mają i że uważają, że procedury są nieszczelne.
Krzysztof Bosak z Klubu Parlamentarnego Konfederacji ocenił, że polskie rolnictwo jest niszczone przez Rosję, a także przez destrukcyjne polityki Unii Europejskiej. Ocenił, że kiedy UE podejmowała decyzję o wpuszczeniu tranzytu ukraińskich towarów rolnych, nikt nie przeprowadził odpowiednich analiz na temat tego, jakie są możliwości tranzytowe i jak sytuacja może wyglądać. Za odpowiedzialny za sytuację uznał były rząd PiS.
„Polityka PiS była działaniem świadomej zdrady” – powiedział. – „Nie ma portu zbożowego, nie ma silosów, nie na szlaków transportowych. Dopiero jak wybuchły protesty, przedstawiciele tamtego rządu zaczęli myśleć, co tu zrobić”.
Dodał, że także obecny rząd nie ma odpowiedniej siły przetargowej.
„Musicie udawać, że jesteście praworządni i że stosujecie się do całego prawa unijnego. A jak się stosujecie, to nic nie zrobicie” – stwierdził
Powiedział, że jedyną możliwością jest – proponowane przez Konfederację – jednostronne rozszerzenie emabrga na całość wwożonych z Ukrainy produktów rolnych i dodał, że projekt takiego rozporządzenia posłowie jego partii przygotowali.
„Chwalicie się, że będziecie zmieniać rozporządzenie unijne i że w rozporządzeniu będą kwoty unijne. Ale kwoty mają być ustalane według danych dla roku 2023, kiedy już doszło do wielokrotnego wzrostu importu. Kwota dla cukru wynosiła wcześniej 20 tys. ton, w roku 2023 import wyniósł 470 tys. ton. Kwota dla jaj wcześniej była 6 tys. ton, w roku 2023 to było 35 tys. ton. Jeśli rokiem referencyjnym będzie 2023, to sukces będzie pozorny” – ocenił Krzysztof Bosak.
red./PAP
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez