To jest inna wojna niż dwa lata temu

2024-02-22 12:00:00(ost. akt: 2024-02-24 16:30:56)

Autor zdjęcia: ДСН

— Wojna Rosji przeciwko Ukrainie trwa już dwa lata i w tym czasie przechodziliśmy przez różne etapy: od rozpaczy przez nadzieję po euforię — mówi analityk ds. wojskowości Mariusz Cielma. — Teraz jest trudny moment dla Ukrainy — dodaje. 24 lutego mija druga rocznica rosyjskiej agresji.

— Gdy Rosja napadła na Ukrainę dwa lata temu, oczekiwano – i to zarówno na Kremlu, jak i na Zachodzie – że nie potrwa to dłużej niż te przysłowiowe kilka dni. I ta groźba była realna, gdyby Ukraińcy nie obronili Kijowa — podkreśla Mariusz Cielma, redaktor naczelny „Nowej Techniki Wojskowej”, pisma poświęconego wojskowości, które wychodzi od 1991 roku.

— Teraz jest ciężki moment dla Ukrainy, to prawda. Ale mówimy o tym po dwóch latach konfliktu. Rosja cieszy się ze „spektakularnego” sukcesu, jakim było zajęcie Awdijiwki, niewielkiej miejscowości w Donbasie, której nie mogli zdobyć od 2014 r. Ten „sukces” wymagał kilku miesięcy zmasowanych ataków i został opłacony ogromnymi stratami w ludziach i sprzęcie. Jego znaczenie jest głównie symboliczne, nie jest w stanie istotnie zmienić sytuacji na froncie — dodaje Cielma.

— W tym momencie po stronie Ukrainy i wspierających ją państw Zachodu rzeczywiście jest problem, ale musimy też widzieć drugą stronę. Rosja nie osiągnęła swoich celów na Ukrainie i wciąż jest od tego daleka — ocenia analityk.

— Jeśli spojrzeć emocjonalnie, to wojna zaczęła się od szoku i rozpaczy, potem było spięcie i mobilizacja, a pod koniec 2022 r. ukraińskie sukcesy: kontrofensywa w obwodzie charkowskim i odzyskanie Chersonia. Kolejny rok to oczekiwanie na dużą kontrofensywę, później znowu nadzieja, aż w końcu – przyznanie, że się nie udało. Końcówka roku 2023 r. i druga rocznica wojny rzeczywiście wypada dość depresyjnie – to utrata Awdijiwki, ale też poważne pytanie o dostawy zachodnie i wsparcie dla Kijowa — podkreśla.

— I tutaj doprawdy żenujący jest ten amerykański wewnętrzny spór, uwikłany w krajową politykę w sytuacji, gdy dla Ukrainy jest to sprawa życia i śmierci — konstatuje analityk. Od strony UE, która jest również ważnym donorem, sytuacja wygląda nieco lepiej, ale w wielu sprawach panuje decyzyjny paraliż.

Na dwa lata wojny, jak dodaje, można też patrzeć „geograficznie”. — Tu także były różne etapy. Podczas gdy pierwszy rok to były duże zmiany, związane najpierw z rosyjskim atakiem i zajęciem sporych terenów, a później ukraińskimi działaniami kontrofensywnymi, to cały 2023 r. to raczej lokalne zdobycze.

Czy Rosja może zaatakować Polskę?
pokaż wyniki »

Obserwowaliśmy przez pół roku walki o Bachmut, potem ofensywę na Zaporożu, ale i pod Bachmutem. Jesień to z kolei walki o Awdijiwkę, w rejonie Marjinki, Kupiańska – w obwodzie charkowskim — wylicza redaktor naczelny „Nowej Techniki Wojskowej”.

— Rosjanie mają teraz inicjatywę, ale ich cele są już inne. To nie są plany zdobycia całego obwodu w jednej operacji, lecz szukanie potencjalnych szans, uporczywe próby zdobywania pojedynczych miejscowości, działania o lokalnym zasięgu — mówi ekspert.

Jak dodaje, zmieniły się obie armie. Rosja paradoksalnie ma dzisiaj na froncie więcej żołnierzy, niż na początku agresji, lecz „są to siły o gorszych zdolnościach, masa ma zrekompensować jakość”.
— Ta armia wyciągnęła wnioski, czegoś się nauczyła. Widzimy masowe zastosowanie dronów, dostosowanie lotnictwa do warunków na polu walki, czyli przede wszystkim sięgnięcie po korygowane bomby lotnicze (które odegrały ważną rolę w atakach na Awdijiwkę), skuteczne wykorzystanie rosyjskich dronów – kamikadze Lancet — wyjaśnia.

— Rosjanie mają też zdecydowanie bardzo dobrą walkę radioelektroniczną — wylicza analityk. Dodaje, że Rosjanom udało się także „znaleźć źródło do dostaw systemu łączności Starlink i zacząć wykorzystywać go na froncie”. Ciągle jednak, jak podkreśla, „jest to armia, która stawia na ilość”.

Jak dodaje, Rosji udało się zbudować „koalicję”, nie została sama na polu walki. — Przecież ta wojna wyglądałaby zupełnie inaczej, gdyby nie ciągłe ataki irańskich (dronów) Shahedów. Z różnych danych wynika, że Rosja otrzymała od Korei Północnej od 1 mln do 2 mln pocisków artyleryjskich. Widzimy pierwsze zastosowanie północnokoreańskich rakiet balistycznych — zaznacza.

Autorytarny reżim „ma łatwiej”, jeśli chodzi o mobilizację nowych sił, nawet jeśli, bojąc się politycznych kosztów, nie ogłasza oficjalnie nowej fali mobilizacji.

— Tymczasem Ukraina tak samo potrzebuje nowych sił. A ustawa mobilizacyjna z powodów politycznych utknęła, chociaż jest to paląca potrzeba. Wojsko mówi, że potrzebuje 500 tys. ludzi, a koszt to jest, lekko licząc (w przeliczeniu), 70 mld zł — zauważa ekspert.


— Ukraińska armia to armia doświadczona, ale zmęczona. Dla władz politycznych ta wojna to obecnie zarządzanie kryzysem. Wynika to nie tylko z siły Rosjan, co właśnie z problemów ze wsparciem, niejasnymi perspektywami zachodniej pomocy militarnej, ale również z własnych słabości — mówi Marek Cielma.
— Ogólnie nastrój jest dość pesymistyczny. Do tego dochodzi utrata Awdijiwki, wymiana dowódcy. W efekcie ogólnie panuje raczej spadek pozytywnych emocji, słabnie morale, co przez długi czas przyczyniało się do ukraińskiej przewagi — wyjaśnia.

Czy popierasz protest rolników?
pokaż wyniki »

Analityk zwraca uwagę, że są pewne „jasne punkty”. — W ostatnich dniach na południu Ukraińcy wręcz masowo zestrzeliwują rosyjskie samoloty bojowe. To może oznaczać, że ktoś podjął ryzykowną, ale zapewne potrzebną decyzję o przesunięciu np. jednego z systemów Patriot z obrony choćby Kijowa. By dzięki temu ukrócić rosyjskie poczucie bezkarności i ataki bombami korygowanymi — dodaje.

Za najbardziej optymistyczną wiadomość i największy sukces Ukraińców w ostatnim czasie Marek Cielma uważa „zepchnięcie do głębokiej defensywy rosyjskiej floty na Morzu Czarnym”. — Przy pomocy grupy operacyjnej wywiadu wojskowego, zastosowaniu dronów morskich, udało się zniszczyć niektóre rosyjskie okręty i zagrozić innym; przełamać blokadę morską. Ukraina może wywozić swoje zboże trasą przez ten akwen, co na początku wojny – już o tym wszyscy zapomnieliśmy – było niemożliwe, a następnie stało się przedmiotem rosyjskich rozgrywek i szantażu — podsumowuje redaktor naczelny „Nowej Techniki Wojskowej”. (PAP)

źródło: PAP, oprac. ih