Od piątku w kinach "Club Zero" Jessiki Hausner. Prowokacyjna opowieść o odżywianiu i manipulacji

2024-02-16 16:21:20(ost. akt: 2024-02-16 12:12:34)

Autor zdjęcia: pixabay

Młode pokolenie ma rację: musimy powstrzymać konsumpcjonizm – podkreśla Jessica Hausner. Jednak w jej nowym filmie "Club Zero" lekcje świadomego odżywania zamieniają się w radykalizm. Opowieść o wyzwaniach społeczeństwa w dobie zmian klimatycznych – od piątku w kinach.
Żyjemy, aby jeść? Jemy, aby żyć? Dla pani Novak (w tej roli Mia Wasikowska) żadne z tych zdań nie jest prawdziwe. Nauczycielka, która właśnie rozpoczęła pracę w elitarnej szkole, ma nauczyć młodzież dobrych nawyków żywieniowych. Lekcja pierwsza obejmuje praktyki oddechowe oraz powolne przeżuwanie kostek czekolady. Nastolatkowie są zadowoleni, ich rodzice także. W końcu to im zależało, by wprowadzono takie zajęcia. A pani Novak jest prawdziwym autorytetem w swojej dziedzinie. Z jej porad i cudownych herbat korzysta także dyrektorka placówki. Zarówno ona, jak i uczniowie, czują się doładowani energetycznie. Przynależą do wspólnoty, w której uczą się rozpoznawać manipulacje firm spożywczych i demaskować nieuczciwych producentów. W młodych ludziach narasta niechęć wobec konsumpcjonizmu. Pewnego dnia słyszą od pani Novak, że jedzenie w ogóle nie jest potrzebne ludziom. Mentorka nakłania ich, by całkowicie zrezygnowali ze spożywania pokarmów. Tym samym po raz pierwszy naraża na szwank swoją reputację. Wściekli rodzice domagają się interwencji dyrekcji.

Czyje racje wezmą górę? Czy rodzice będą w stanie przekonać swoje dzieci, co jest dla nich dobre? Czy w ogóle mogą to wiedzieć? W prowokacyjnym obrazie Hausner nie ma podziału na wygranych i przegranych, dobrych i złych. Zdaniem reżyserki kino ma wywoływać emocje – nawet irytację – pokazując pewne rzeczy w innym świetle. Wszystko po to, by skłonić widza do refleksji, wyjścia poza ramy. "Jesteśmy przyzwyczajeni do filmów, które oferują wyjaśnienia. Celem większości z nich jest uczynienie zachowań bohaterów wytłumaczalnymi, pokazanie rzeczy, które możemy zrozumieć emocjonalnie i intelektualnie. Ja robię coś przeciwnego. Staram się zasugerować, że być może nie jesteśmy w stanie czegoś zrozumieć, bo nie ma satysfakcjonującego, jednoznacznego wyjaśnienia. Sądzę, że to może irytować niektórych widzów" – przyznała w rozmowie z Sense of Cinema.

"Club Zero" to także rzecz o tym, że przed każdym młodym pokoleniem stoi to samo wyzwanie – mają zmieniać świat. Pomimo różnych okoliczności powinni wskazywać starszym, co wymaga poprawy. "W moim filmie młode pokolenie ma bardzo ważne kwestie do przedyskutowania ze swoimi rodzicami. Słusznie uważa, że musimy powstrzymać konsumpcjonizm, bo inaczej wszyscy umrzemy. Może w +Club Zero+ brzmi to jak szalona przesada, ale młodzi mają rację. Skąd bierze się u nich radykalizm? Z tego, że czują się zaniedbywani przez rodziców i społeczeństwo. Nie wydaje mi się, by rządy tego świata naprawdę starały się osiągnąć cel, jakim jest powstrzymanie zmian klimatycznych" – przyznała Hausner w tym samym wywiadzie.

Inspiracją dla austriackiej reżyserki był XIX-wieczny utwór Roberta Browninga "Flecista z Hameln", w którym tajemniczy muzyk dzięki swojej grze wybawił mieszkańców miasta od szczurów. Również w filmie Hausner dźwięk odgrywa niebagatelną rolę. "Zdarzało mi się wykorzystywać muzykę w sposób, który budzi irytację. Uważam, że ta mieszanka emocji dobrze działa. W wypadku +Club Zero+ współpracowałam z Markusem Binderem, który jest kompozytorem i perkusistą w zespole punkowym. Poprosiłam go o wymyślenie muzyki przypominającej kult, mającej unikalny rytm. Chcieliśmy stworzyć ścieżkę dźwiękową, która nie będzie zbyt przyjemna dla ucha, ale za to podbije emocje" – wyjaśniła, cytowana przez Sense of Cinema.

W książce Browninga najmocniej uderzyło ją, że tytułowy flecista, oszukany przez mieszkańców Hameln, wyprowadził z miasteczka wszystkie dzieci. Zdaniem Jessiki przypomina to lęk każdego rodzica przed utratą dziecka. "My, dorośli, zarabiamy na życie i ciągle zastanawiamy się, gdzie jest teraz nasze dziecko i co robi. Na opiekunach, nauczycielach spoczywa ogromna odpowiedzialność. Ze społecznego punktu widzenia jest to problematyczne: wszyscy pracujemy coraz więcej, a presja spoczywa nie tylko na dzieciach, ale także na dorosłych. Czy ludzie, którzy opiekują się naszymi dziećmi, są wystarczająco doceniani? Powinni być najbardziej szanowanymi i najlepiej zarabiającymi członkami naszego społeczeństwa. Tymczasem nasze dzieci są dla nas najważniejsze w życiu, a nauczyciele i opiekunowie nie są dostatecznie doceniani i wynagradzani. Coś jest nie tak" – powiedziała twórczyni Austrian Films.

W roli charyzmatycznej nauczycielki Hausner od początku planowała obsadzić Mię Wasikowską. Aktorka przykuła jej uwagę już w 2009 r., w serialu "Terapia". Później reżyserka uważnie śledziła jej karierę. Po występie Wasikowskiej w "Wyspie Bergmana" Mii Hansen-Love upewniła się, że chce z nią pracować. Okazało się, że jest to pragnienie w pełni odwzajemnione. "Scenariusz był intrygujący. Poruszył mnie pomysł, że dzieci są realnie zaniepokojone światem, który odziedziczyły po swoich rodzicach – trawionym przez kryzys klimatyczny. Przychodzą do klasy pani Novak, ponieważ chcą być bardziej świadome, odpowiedzialne. Wielu dorosłych unika tej odpowiedzialności. Jessica od początku miała bardzo konkretną wizję każdego aspektu filmu, także pani Novak. Dobrze się z nią współpracowało. Właściwie razem tworzyłyśmy tę postać. Wiele złożyło się na jej ostateczny kształt – od kostiumów, po rozmowy, które prowadziłyśmy. Ale miałam poczucie, że sporo zostało zapisane w tekście" – stwierdziła Wasikowska w wywiadzie dla Deadline.

"Club Zero" można od piątku oglądać w kinach. W obsadzie znaleźli się m.in. Sidse Babett Knudsen, Elsa Zylberstein, Mathieu Demy i Amir El-Masry. Za scenariusz – obok Hausner – odpowiada Géraldine Bajard, a za zdjęcia – Martin Gschlacht. Dystrybutorem filmu jest Stowarzyszenie Nowe Horyzonty. (PAP)

autorka: Daria Porycka