Burza w Warszawskim Sądzie Apelacyjnym
2024-01-29 18:32:54(ost. akt: 2024-01-29 18:37:22)
Jesteśmy świadkami działań godzących w dobre imię i funkcjonowanie Sądu Apelacyjnego w Warszawie poprzez atak na kierownictwo tego sądu - oświadczył w poniedziałek prezes tego sądu Piotr Schab. Dodał, że "powstaje zasadnicza wątpliwość" ws. skuteczności jego zawieszenia.
Jesteśmy świadkami działań godzących w dobre imię i funkcjonowanie Sądu Apelacyjnego w Warszawie poprzez atak na kierownictwo tego sądu - oświadczył w poniedziałek prezes tego sądu Piotr Schab. Dodał, że "powstaje zasadnicza wątpliwość" ws. skuteczności jego zawieszenia.
Zdaniem sędziego Schaba, "istnieją pełne przesłanki, by twierdzić, że atak ten sprzężony jest na jednolitej płaszczyźnie poprzez współdziałanie czynnika politycznego i niestety niektórych środowisk sędziowskich".
Kilkanaście dni temu Ministerstwo Sprawiedliwości wszczęło procedurę odwołania prezesa Schaba. Jednocześnie sędzia Schab został zawieszony w pełnieniu czynności. "Biorąc pod uwagę, że sędzia Piotr Schab wielokrotnie nadużył władzy – zarówno pełniąc funkcje administracyjne w wymiarze sprawiedliwości, jak i funkcję rzecznika dyscyplinarnego, minister sprawiedliwości uznał, że dalsze pełnienie przez niego obu tych funkcji bezpośrednio zagraża dobru wymiaru sprawiedliwości zarówno jako generator efektu mrożącego wobec sędziów, jak i wobec realnej możliwości stosowania wobec nich tzw. miękkich środków represji o charakterze administracyjnym" - uzasadniono wówczas komunikacie MS.
Dzień później w komunikacie podpisanym przez wiceprezesa warszawskiego SA Arkadiusza Ziarki poinformowano, że "Kolegium Sądu Apelacyjnego w Warszawie na posiedzeniu 18 stycznia 2024 r. jednogłośnie negatywnie zaopiniowało zamiar odwołania sędziego Piotra Schaba z funkcji prezesa Sądu Apelacyjnego w Warszawie".
Tymczasem w ostatnich dniach media donosiły o liście podpisanym przez 52 sędziów warszawskiego SA i skierowanym do Bodnara, w którym sędziowie ci zaapelowali o odwołanie sędziego Schaba z funkcji prezesa. "Wyrażając całkowity brak zaufania i nie dostrzegając żadnych możliwości konstruktywnej współpracy z osobami aktualnie administrującymi Sądem Apelacyjnym w Warszawie, oczekujemy podjęcia działań zmierzających do zapewnienia kierownictwa odpowiadającego randze tego sądu, które będzie autorytetem ze względów merytorycznych, zdolnego do sprawowania nadzoru administracyjnego w atmosferze wzajemnego zaufania i szacunku oraz przygotowanego do organizacji pracy w sposób efektywny" - cytowano w mediach treść listu.
W odpowiedzi prezes i wiceprezesi SA wydali w poniedziałek oświadczenie, w którym napisali, że o treści listu 52 sędziów orzekających w SA, którzy domagają się odwołania prezesa i wiceprezesów dowiedzieli się z mediów. "W Sądzie Apelacyjnym w Warszawie orzeka 119 sędziów wraz z sędziami delegowanymi na podstawie delegacji Ministra Sprawiedliwości oraz Prezesa Sądu Apelacyjnego w Warszawie. List został podpisany przez mniej niż 50 proc. sędziów orzekających w SA" - wskazali. Podkreślili, że "zarzuty zawarte w tym piśmie nie znajdują pokrycia w rzeczywistości".
"Również jako całkowicie pozbawione podstaw należy potraktować twierdzenia, że powołanie Wiceprezesów Sądu Apelacyjnego miało stanowić +polityczną ingerencję+ w działanie sądu. W rzeczywistości wszyscy Wiceprezesi Sądu Apelacyjnego są sędziami z długoletnim stażem orzeczniczym i doświadczeniem na stanowiskach kierowniczych w sądownictwie" - napisali w tym oświadczeniu.
Z kolei podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w SA prezes Schab ocenił, że po przedłożeniu opinii przez Kolegium SA "powstaje zasadnicza wątpliwość prawna (...), czy zawieszenie nie ustało z chwilą podjęcia uchwały przez kolegium".
Jednocześnie sędzia Schab zaznaczył, że wszelkie działania godzące w niego oraz w wiceprezesów "mające się sprowadzać do wywarcia presji, aby ulec bezprawiu, są bezskuteczne, a wręcz przeciwskuteczne".
"Jedyne, co można nam zarzucić, to stanie na przekór i brak zgody na kontestację porządku konstytucyjnego RP" - podkreślił prezes Schab. Dodał, że nie będzie zgody "na to, aby poszczególni sędziowie sami eliminowali się lub eliminowali się nawzajem z pracy orzeczniczej; na krzywdzenie ludzi, którzy są stronami postępowań, na to, aby bez żądnych konsekwencji odmawiano pracy orzeczniczej, przy jednoczesnym dążeniu do zachowania statusu sędziego".
W ocenie prezesa Schaba i wiceprezesów, w skali całego SA w zeszłym roku nastąpił wzrost wpływu spraw o 23,4 proc. i wzrost załatwień o 4,9 proc. "Dane te obalają twierdzenia o rzekomej +zapaści organizacyjnej naszego sądu+. Mimo dynamicznego zwiększenia się wpływu zwłaszcza w wydziałach cywilnych wyniki statystyczne całego sądu uległy znaczącej poprawie, co jest wynikiem ciężkiej pracy sędziów i pracowników, ale również podejmowanych przez nas decyzji organizacyjnych" - wskazują.
Zgodnie z przepisami o ustroju sądów prezes i wiceprezes sądu mogą być odwołani przez ministra w toku kadencji m.in. w przypadku rażącego lub uporczywego niewywiązywania się z obowiązków służbowych lub gdy dalsze pełnienie funkcji nie da się pogodzić z innych powodów z dobrem wymiaru sprawiedliwości.
Jak przypominał resort - zgodnie z przepisami - procedurę odwołania rozpoczyna wystąpienie ministra sprawiedliwości z uzasadnionym wnioskiem o odwołanie z funkcji do kolegium właściwego sądu, które ma obowiązek zaopiniować działanie ministra. "Na czas do rozpoznania wniosku minister może zawiesić osobę, której dotyczy wniosek w pełnieniu czynności" - dodał. Zaznaczył też, że w razie negatywnej opinii kolegium odnośnie odwołania, minister może wystąpić do Krajowej Rady Sądownictwa, której sprzeciw wyrażony większością 2/3 głosów w terminie 30 dni uniemożliwia odwołanie osoby z pełnionej funkcji. (PAP)
autor: Marcin Jabłoński
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez