Na Białorusi trwa kolejna fala masowych zatrzymań

2024-01-26 14:15:54(ost. akt: 2024-01-26 14:15:51)
Zdjęcie jest ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: PAP

Na Białorusi trwa kolejna fala masowych zatrzymań i przeszukań, prowadzonych przez białoruskie KGB wobec osób wspierających organizacje pozarządowe. W gronie zatrzymanych znajduje się Maryna Adamowicz, skazana na 15 dni aresztu. Jest ona żoną więzionego od 2020 roku białoruskiego opozycjonisty Mikoły Statkiewicza, z którym utraciła kontakt.
Paweł Łatuszka, opozycjonista białoruski i przedstawiciel Narodowego Zarządu Antykryzysowego, apeluje o pociągnięcie do odpowiedzialności dyktatora Aleksandra Łukaszenki i jego wspólników za przestępstwa przeciwko ludzkości, tj. prześladowania polityczne na terytorium Białorusi.

Masowe zatrzymania i przeszukania trwają kolejny dzień, a służby specjalne nieustannie penetrują domy białoruskich aktywistów, byłych więźniów politycznych oraz rodzin obecnych więźniów. Paweł Łatuszka informuje, że akcje białoruskiej KGB miały miejsce w co najmniej 12 miastach, m.in. w Mińsku, Brześciu, Grodnie, Borysowie, Homlu, Pińsku.

Do tej pory zatrzymano ponad 100 osób, oskarżając je o przekazywanie pomocy finansowej dla białoruskich organizacji pozarządowych. Reżim uznał ponad 400 organizacji pozarządowych za ekstremistyczne, co czyni wszelkie wsparcie dla nich przestępstwem. Opozycjonista zaznacza, że kary finansowe, areszty i postawienie zarzutów karnych są nagminne. Maryna Adamowicz, żona więźnia politycznego Mikoły Statkiewicza, również została zatrzymana i skazana na 15 dni aresztu.

Struktury KGB, z pełnym poparciem Łukaszenki, są odpowiedzialne za ostatnie represje. Paweł Łatuszka wskazuje na rywalizację między ministerstwem spraw wewnętrznych a KGB w zwalczaniu opozycji, starając się zyskać przychylność dyktatora. Aresztowania są związane z kampanią wyborczą na Białorusi, choć liderzy demokratycznej opozycji przebywają w więzieniach, a partie opozycyjne nie działają.

Sąd Najwyższy Łukaszenki utrzymał decyzję o zamknięciu ostatniej partii opozycyjnej, Białoruskiej Socjaldemokratycznej Partii (Ludowa Hramada). To już jedenasta partia zlikwidowana przez reżim. Opozycjonista zauważa brak niezależnej prasy, a represje są tak intensywne, aby nikomu nie przeszkadzać w zbliżających się wyborach parlamentarnych w lutym.

Po raz pierwszy w historii nie będzie możliwe głosowanie w ambasadach i konsulatach zagranicznych. W ostatnich miesiącach zatrzymano ponad 200 osób powracających na Białoruś, a wielu z nich zostało skazanych. Nawet 67-letnia kobieta mieszkająca w Szwecji została skazana na 5 lat pozbawienia wolności za przekazywanie datków na cele humanitarne.

Opozycjonista tłumaczy, że Łukaszenka dąży do izolacji społeczeństwa, które sprzeciwia się jego rządom, traktując je jako zdrajców. Ogranicza im możliwość przedłużenia paszportu za granicą, zmuszając do szukania obywatelstwa innych krajów. Powrót grozi karą, chyba że osoba prosi o łaskę dyktatora i uznaje go za prezydenta. Białorusini mieszkający za granicą nie chcą tego robić.

Wśród Białorusinów pojawiło się rozczarowanie wobec partnerów europejskich, którzy nie wykorzystują instrumentów prawa międzynarodowego do pociągnięcia dyktatora i jego wspólników do odpowiedzialności za przestępstwa przeciwko ludzkości. Centrum Obrony Praw Człowieka Wiosna informuje o 1420 więźniach politycznych na Białorusi.

Paweł Łatuszka podkreśla, że za działania te można wnieść zarzuty przed Międzynarodowy Trybunał Karny. Teraz kluczowe jest przekazanie zebranych dowodów przez partnerów europejskich. Obecnie piłka znajduje się po stronie Zachodu, który powinien skorzystać z mechanizmów międzynarodowych, aby osoby odpowiedzialne za zbrodnie przeciwko człowieczeństwu poniosły konsekwencje.

źródło: niezależna.pl