Śmierć przed Wigilią po powrocie z komisariatu

2024-01-03 20:35:26(ost. akt: 2024-01-03 20:58:33)

Autor zdjęcia: r

23-letni Bartek został przewieziony na komisariat w Wołominie. Tam miał zostać pobity. Zmarł dwa dni później.
Przed świętami Bożego Narodzenia, w nocy z 22 na 23 grudnia, pod Warszawą wydarzył się dramat.. Zmarł Bartek, mieszkaniec Marek, który wcześniej trafił na komisariat. Mariola Wołoszyn, której syn był kolegą 23-latka, na portalu
zrzutka.pl opisała, jak doszło do zatrzymania.
"Dzień wcześniej, późnym wieczorem, gdy wracał ze spaceru do domu, został zaczepiony przez nieznanego mu mężczyznę. Przestraszył się i wezwał policję. Liczył na pomoc funkcjonariuszy, zapewnienie sobie bezpieczeństwa. Policjanci przyjechali na interwencję. Ale to nie agresywny napastnik został zatrzymany, tylko Bartek. Policjanci przewieźli go do Komendy Powiatowej Policji w Wołominie. Jako podstawę zatrzymania wskazali: znieważenie funkcjonariusza (Art. 226 kk.)" - czytamy.

Następnego dnia Marek wrócił do domu. "Był strasznie pobity na twarzy i głowie, miał wyrwany bark, ślady po przypalaniu papierosami. Mamie powiedział, że policjanci go pobili, przypalali papierosami, zmuszali go do podpisania protokołu, potwierdzającego, że posiadał przy sobie susz (marihuana). Odmówił, bo jak stwierdził, nic takiego nie miał" - przekazała Mariola Wołoszyn. "Z uzyskanych informacji wynika, że do jego zgonu mogli doprowadzić interweniujący policjanci" – czytamy w serwisie zrzutka.pl.