Paulina Smaszcz zaskoczona decyzją prokuratury. "Nie mam sobie nic do zarzucenia"

2024-01-02 15:28:01(ost. akt: 2024-01-02 15:33:26)

Autor zdjęcia: materiały prasowe

Jestem zaskoczona decyzją prokuratury. W związku z tym, że nie mam sobie nic do zarzucenia, bardzo proszę o podawanie moich pełnych danych oraz publikację wizerunku - przekazała Paulina Smaszcz.
Pod koniec grudnia prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia wobec celebrytki i byłej prezenterki telewizyjnej m.in. "Pytania na śniadanie" Pauliny Smaszcz. Chodzi o nielegalne upublicznienie danych adresowych znanej aktorki na jednym z portali społecznościowych - dowiedziała się PAP.

Smaszcz w przekazanym we wtorek PAP komentarzu napisała, że jest zaskoczona decyzją prokuratury, która "już raz w tej sprawie odmówiła wszczęcia postępowania".

"Nie znam powodów, dla których to samo wydarzenie raz oceniono jako zgodne z prawem, a za chwilę doszukano się w nim złamania prawa. W związku z tym, że nie mam sobie nic do zarzucenia, bardzo proszę o podawanie moich pełnych danych oraz publikację mojego wizerunku" - przekazała.

Jak ustaliła PAP sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa Warszawa–Śródmieście w Warszawie, która skierowała w tej sprawie akt oskarżenia do Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia w Warszawie.

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Szymon Banna w niedzielę przekazał PAP, że Smaszcz zarzucono "nielegalne przetwarzanie danych osobowych innej osoby w sieci Internet poprzez ujawnienie jej danych adresowych na jednym z portali społecznościowych".

Do zdarzenia doszło w czerwcu 2023 r. Jak informowały media celebrytka i była prezenterka m.in. "Pytania na Śniadanie" Paulina Smaszcz miała wówczas opublikować w mediach społecznościowych zdjęcie pozwu, który otrzymała od obecnej partnerki swojego byłego męża.

W prezentowanym piśmie miała ujawnić adresy zamieszkania świadków, a wśród nich adres aktorki znanej m.in z serialu "M jak miłość".

"Przesłuchana w charakterze podejrzanej Paulina Smaszcz nie przyznała się do zarzuconego jej czynu i odmówiła składania wyjaśnień" - podał prok. Szymon Banna.

Dodał, że czyn, którego się dopuściła zagrożony jest karą do dwóch lat pozbawienia wolności.(PAP)

amk/ apiech/