Adamczyk o kuszeniu przez neo-TVP: „Usłyszałem, że albo się dogadam i odejdę, albo zaatakują mnie tak, że się nie podniosę”

2023-12-31 10:29:56(ost. akt: 2023-12-31 10:31:22)
Michał Adamczyk

Michał Adamczyk

Autor zdjęcia: Wikipedia

Od kilku dni opinię publiczną rozgrzewa dyskusja o zarobkach prezenterów i dyrektorów Telewizji Polskiej. Ich wysokość odkrył w odpowiedzi na interpelację poselską polityk Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński. Portal wPolityce.pl poznał szczegóły operacji uderzającej w dziennikarzy, którzy mimo brutalnego ataku wciąż bronią siedziby Telewizyjnej Agencji Informacyjnej.
Jak ujawnił w „Salonie dziennikarskim” TV wPolsce.pl Marcin Wikło, dziennikarze TVP byli „kuszeni” wysokimi odprawami, byle tylko zaprzestali protestu.

— Jesteśmy ostatnią przeszkodą, którą chcieliby usunąć, dlatego będą szukali wszelkich sposobów by nas zastraszyć, poniżyć w oczach opinii publicznej, przedstawić jakieś nieprawdziwe fakty czy przypisać chociażby zachłanność — mówi portalowi wPolityce.pl Michał Adamczyk, prezes Telewizji Polskiej. — Gdybym chciał wyjść z TVP z naprawdę dużymi pieniędzmi to byłoby to możliwe w okamgnieniu. Dostałem taki sygnał, że ci, którzy przejęli telewizję są gotowi dogadać się w kwestii rozwiązania umowy. Usłyszałem, że dobrze by było, gdybym porozumiał się z Tomaszem Sygutem odnośnie warunków odejścia i po prostu stąd odszedł. To była rozmowa z jedną z osób, która w TAI wciąż pracuje. A drugi komunikat był taki, że jeśli się nie dogadam, to oni są w stanie mnie zaatakować tak, że już się nie podniosę.

Zgodnie z zapowiedzią, spotkała go „kara”. Bo dopiero wtedy pojawiło się pismo, w którym w odpowiedzi na interpelację posła Dariusza Jońskiego ujawniono zarobki czterech dyrektorów TAI: Michała Adamczyka i jego zastępców Samuela Pereiry, Marcina Tulickiego, Rafała Kwiatkowskiego (który zdecydował się współpracować z uzurpatorami) oraz poprzedniego dyrektora TAI Jarosława Olechowskiego.

Należy dodać, że w podanym posłowi zestawieniu dokonano manipulacji. Np. w przypadku Marcina Tulickiego, podana kwota zawiera (a tego nie wyszczególniono) honorarium za trzy filmy, które zrealizował dla Telewizji Polskiej. Gdyby nie wykonywał dodatkowej pracy, jego wynagrodzenie byłoby o wiele niższe.

Pieniądze, o których mówimy nie są małe, ale zauważmy, że takie (lub nawet wieksze) wynagrodzenie najważniejsi dziennikarze Telewizji Polskiej pobierali także przed 2015 rokiem.

Michał Adamczyk miał w Telewizji Polskiej dwa kontrakty: prezenterski na prowadzenie „Wiadomości” i innych programów oraz dyrektorski na szefowanie Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Suma obu tych umów daje około 100 tys. zł. miesięcznie. Umowa na prowadzenie została rozwiązana, został więc do wyrównania 9 miesięczny zakaz konkurencji. Gdyby zdecydował się na rozwiązanie umowy dyrektorskiej oznaczałoby to wypłatę honorarium za 6 miesięcy wypowiedzenia plus 9 miesięcy zakazu konkurencji. 9 + 9 + 6 = 24 miesięczne pensje, czyli kwotę przekraczającą półtora miliona złotych. Należy więc rozumieć, że to jest kwota, którą kuszono Adamczyka, by odszedł z siedziby TVP na pl. Powstańców Warszawy. Dziennikarz rozmów nie podjął.

wPolityce.pl: — Wysokość tej kwoty jest taka, że można by od razu przejść na spokojną emeryturę i żyć z oszczędności.

Michał Adamczyk: — No można, ale co ja bym powiedział wtedy powiedział moim ludziom? Jest we mnie i w wielu z nas taki wewnętrzny gniew na to bezprawie, które jest wyrządzane nam, telewizji i Polsce.

Prezes Adamczyk dodaje, że należy jasno mówić o okradaniu Telewizji Polskiej, bowiem przez bezprawne działanie uzurpatorów po decyzjach podpułkownika Bartłomieja Sienkiewicza strumień pieniędzy z reklam, które nie były emitowane w najgorętszym, przedświątecznym momencie został przekierowany do dużych stacji komercyjnych.

WUj

źródło: wPolityce.pl